Fight Night streaming regarder en ligne avec sous-titres anglais QHD

Fight Night Champion - recenzja

. Paweł Pochowski 08 marca 2011 12:04

Fight Night Champion wprowadza innowacyjne zmiany w serii Fight Night. Gra jest brutalniejsza od swojej poprzedniczki, dodatkowo niektóre z walk rozgrywamy poza ringiem. W jaki sposób zmiany te wpłynęły na jakość rozgrywki? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w naszej recenzji Fight Night Champion.

Chyba mało kto spodziewał się drogi, którą EA Sports wybrało dla serii Fight Night. Jeszcze przy okazji prac nad Fight Night 4 najważniejszym aspektem rozgrywki był realizm, wprowadzenie więc do rozgrywki w Fight Night Champion fabuły musiało być dla co niektórych ciężkim szokiem. Do kogo więc tak właściwie Fight Night Champion jest skierowany? Czy EA wydając go, chce bardziej dotrzeć do grona swoich wiernych, stałych fanów tej marki, czy może bardziej pragnie przyciągnąć nowych graczy, którzy jak dotąd z żadną z poprzednich części nie mieli do czynienia?

Główną nowością w Fight Night Champion jest wprowadzenie do gry fabularyzowanego trybu Champion Mode, w którym wcielamy się w młodego Andre Bishopa – ogromny talent, przed którym rysuje się świetlana przyszłość na zawodowym, bokserskim ringu. Przystępujemy do debiutanckich walk, a wraz z postępami obserwujemy, jak wokół naszej osoby robi się coraz większy szum. Amerykańscy scenarzyści oczywiście nie mogli pozostawić tej historii bez odrobiny dramaturgii. A tak właściwie nawet nie odrobiny, ponieważ Fight Night Champion ma scenariusz niczym Rocky – podszyty krzywdą wyrządzoną przez złych do szpiku kości ludzi oraz niesprawiedliwą karą, a następnie walką o powrót na szczyt i odebranie mistrzowskiego pasa niepokonanemu dotąd pięściarzowi. Nie chcę zdradzać zbyt wiele niuansów tej historii, tym bardziej, że jest ona dość krótka. Wspomnę jednak, że w pewnym momencie nasz bohater trafia do więzienia, gdzie także musi walczyć - już nie o złote laury, a o przeżycie.

Champion Mode w Fight Night Champion jest z jednej strony wciągający i innowacyjny dla serii, z drugiej jednak twórcy mogli wykonać go lepiej. W obecnej formie sprowadza się on do serii walk przerywanych po prostu kolejnymi cut-scenkami, z których to dowiadujemy się o rozwoju fabuły, ponieważ sami wpływu na nią nie mamy. Pomiędzy to wszystko wplatane są czasem walki z tłem fabularnym albo treningi z workiem bokserskim. Schemat wygląda więc następująco: filmik, walka, filmik, walka, filmik, trening, filmik, walka. Całość ratuje wciągająca historia, pięknie wyglądające cut-scenki oraz świetny gameplay. Co do fabularyzowanych walk – to był bardzo dobry pomysł twórców. Każda rządzi się własnymi prawami, w jednej na przykład walczymy z przeciwnikiem uderzającym bardzo mocno lewą ręką, przez co więcej wysiłku musimy włożyć w ochronę tej części naszego ciała. Podczas innej walczymy z kontuzją prawej ręki, przez co ciosy zmuszeni jesteśmy wyprowadzać głównie lewą. Ten patent wprowadza niezbędną dawkę świeżości do kolejnych pojedynków. Całość Champion Mode można ukończyć na średnim poziomie trudności w jakieś trzy do czterech godzin, więc nie jest to bynajmniej zabawa na wiele wieczorów. Wraz z wzrostem poziomu trudności czas potrzebny na ukończenie trybu fabularnego może się wydłużyć o maksymalnie dwie godziny. Wszystko dlatego, że na średnim poziomie większość walk kończyłem znacznie przed czasem. Wysoki poziom trudności nam na to nie pozwoli, a i pewnie po drodze trafią się walki, które będzie trzeba powtórzyć. Stąd w takim przypadku przejście trybu Champion może zająć około pięć godzin.

Co innego znany fanom serii z poprzednich części Fight Night’a tryb Legacy Mode, ten zajmie nas na o wiele dłużej. Zabawa w Legacy Mode polega na przeprowadzeniu początkującego pięściarza od amatora aż do najlepszego zawodowego boksera. Zabawę rozpoczynamy tworząc swojego pięściarza lub wybierając któregoś z istniejących. W tym pierwszym przypadku EA Sports jak zwykle oddaje w nasze ręce potężne narzędzie, dzięki któremu stworzyć możemy takiego zawodnika, jakiego tylko chcemy. Mowa tutaj nie tylko o wyglądzie czy cechach fizycznych, ale także sposobie zachowania się przy wchodzeniu na ring, poruszania się po nim czy walki. Dodatkowo pobrać możemy zawodników stworzonych przez innych graczy – a jak to bywa ze społecznościami danych gier, dostarczają one wiele zawartości. I tak dzięki innym grającym w Fight Night Champion pobrać możemy Michaela Jacksona, Rocky'ego Balboa czy Bruce’a Lee.

Oczywiście do Legacy Mode wybrać możemy także jednego z prawdziwych bokserów będących już w grze. Tym razem co prawda nie ma wśród nich Tomasza Adamka, ale reszta śmietanki jest obecna w całości. Muhhamed Ali, Mike Tyson, Cristobal Arreola, bracia Kliczko, Lennox Lewis, David Haye, Manny Pacquiao, Roy Jones Junior czy Oscar de la Hoya – są wszyscy! Dodatkowo do stawki, która notabene w całości obecna była także w Fight Night Round 4. doszedł nowy zawodnik, znany w Polsce z walki z Mariuszem Pudzianowskim – Eric „Butterbean” Esch. Zaplecze bokserów w Fight Night Champion powinno więc usatysfakcjonować większość fanów boksu. Co ważne, każdy z wirtualny bokser walczy tak, jak jego rzeczywisty odpowiednik - twórcom udało uchwycić się indywidualny charakter walki sposobu walki każdego z nich. Z drugiej strony, dla każdego kto grał w którąś z poprzednich części serii Fight Night. to chyba nie nowina.

Gdy już wybierzemy swojego zawodnika do Legacy Mode – rozpoczyna się ciężka praca nad rozwinięciem jego umiejętności. Poprzez treningi i kolejne walki rozwijamy swoje statystyki, przydzielając punkty doświadczenia do interesującej nas kategorii. Wraz z coraz lepszymi wynikami pojawiają się sponsorzy i promotorzy, a my coraz bardziej wkręcamy się w biznesowe aspekty boksu. Możemy wynajmować nowe siłownie i tworzyć swoje małe, bokserskie imperium. Zabawy co nie miara.

Jednak nic nie zastąpi zabawy, którą dostarcza nam rywalizacja z prawdziwymi przeciwnikami, zamiast tych sterowanych przez konsolę. Fight Night Champion idealnie sprawdza się podczas posiedzeń z kumplami. Pojedynki przynoszą emocje i sporo frajdy, jednocześnie opanowanie sterowania nie jest trudne nawet dla osoby, która nie ma zbyt często do czynienia z grami. W najgorszym przypadku wystarczy pokazać jak zadawać ciosy, a i tak będzie z tego kupa zabawy. Oprócz tego do naszej dyspozycji oddany został rozbudowany tryb rozgrywki sieciowej. Nowością w nim są pojedynki „siłowni/klubów”, które możemy zakładać wraz z naszymi znajomymi. W walkach rywalizują ze sobą kolejni przedstawiciele danego „gymu”. Przypomina to trochę mistrzostwa klubów z serii FIFA .

W porównaniu do Fight Night Round 4 delikatnych zmian doczekał się system walki. Nadal podstawą w grze jest Full Spectrum Punch Countrol, w którym ciosy zadajemy prawym analogiem. System ten jednak doczekał się małej zmiany. Nie musimy już wykonywać analogiem ruchu przypominającego cios, który chcemy zadać. Teraz bowiem każdy z ciosów ma przypisany swój kierunek. I tak np. by uderzyć prawym hakiem należy gałką analogową wskazać dół przy prawej stronie. Natomiast by zadać lewy sierpowy należy analog przesunąć do przodu pod kątem około 15-20 stopni w lewą stronę. Być może brzmi skomplikowanie, ale w walce sprawdza się bardzo dobrze. Dodatkowo w Fight Night Champion od początku istnieje możliwość zadawania ciosów za pomocą przycisków na padzie. Początkowo brakowało tego w Fight Night Round 4. lecz z czasem twórcy dodali to na wyraźne żądanie fanów. Teraz – jest w grze od samego początku. Delikatne zmiany dotknęły także system blokowania ciosów. Są to jednak kosmetyczne sprawy, do których można się bardzo szybko przyzwyczaić.

Dużą zaletą Fight Night Champion jest strona audiowizualna tej produkcji. Seria Fight Night zawsze prezentowała się realistycznie i bardzo wiernie oddawała ruchy bokserów, poprzednia część wyglądała pod tym względem naprawdę świetnie, jednak Fight Night Champion poszedł o krok dalej, zawieszając poprzeczkę jeszcze trochę wyżej. Zawodnicy poruszają się i walczą jak żywi, obserwowanie na powtórkach jak kolejne ciosy przebijają się przez gardę przeciwnika lub jak po naszych uderzeniach traci on równowagę i pada na ziemię sprawia naprawdę wiele przyjemności. Ciała bokserów ruszają się tak naturalnie, że już niewiele Fight Night’owi brakuje, by wyglądać jak relacja z prawdziwych bokserskich pojedynków. Zachwycające, jak z każdą kolejną rundą coraz bardziej puchną obijane potężnymi ciosami twarze walczących zawodników. Krew dosłownie tryska przy uderzeniach. Rozcięte łuki brwiowe czy usta płaczą ciemnoczerwoną mazią, która z każdą kolejną chwilą coraz bardziej rozlewa się po torsach, plecach i rękach obu walczących. Białe początkowo spodenki, szybko stają się biało-czerwone, a zawodnicy tańczą w kałuży krwi. Pod koniec długich pojedynków bokserzy wyglądają, jakby właśnie zostali potrąceni przez autobus. Nie jest to widok dla osób o słabszych nerwach. Ale w końcu boks to sport dla prawdziwych mężczyzn.

Gdybym miał się do czegoś na siłę przyczepić, to zdecydowanie byłby to ogień w scenkach przerywnikowych - wykonano go naprawdę słabo. Reszta tła, czyli kibice, ring i wszystko to co dzieje się wokół niego, a nie dotyczy samych zawodników, zrobione zostało naprawdę dobrze. Nie trzyma może poziomu wyglądu i animacji bokserów, ale patrzy się na to naprawdę przyjemnie. Frustrowała mnie także czasami praca kamery, która potrafiła zasłonić część ekranu ciałem sędziego - to zresztą kolejna nowość, bowiem przedtem arbiter nie był obecny na ringu.

Strona audio także zasługuje na pochwały. Muzyka, jak to zwykle w produkcjach EA bywa, jest świetna, podobnie jak komentarz. Przyczepić się można do powtarzalności niektórych zwrotów, ale na pewno nie samego głosu komentatorów. Może jedynie dźwięk uderzenia przy nokaucie jest trochę przesadzony. Słychać wtedy odgłos, jakbyśmy łamali przeciwnikowi wszystkie kości.

Reasumując, Fight Night Champion to kawał solidnej, bokserskiej produkcji oraz gra, którą możemy polecić zarówno graczom okazyjnym, jak i hardcorowym. Rozgrywka bawi równie dobrze, gdy odpalamy FNC na kilka pojedynków z kolegą siedzącym obok, jak i wtedy, gdy krok po kroku rozwijamy naszego pięściarza w Legacy Mode. Gra wygląda fenomenalnie i bardzo realistycznie zarazem, prezentując boks takim, jaki jest naprawdę – to brutalny i krwawy sport, w którym nie ma miejsca na sentymenty. Identyczny wydźwięk ma tryb fabularny, który co prawda nie jest zbyt długi, ale za to zrealizowano go z pomysłem, przez co spędzone z nim chwile są naprawdę miłe. Jeżeli więc kochacie serię Fight NightChampion możecie kupić dosłownie w ciemno. Sytuacja wygląda identycznie, jeśli swoją przygodę z wirtualnym boksem chcecie dopiero zacząć - ten tytuł was nie zawiedzie.

Xbox 360 Fight Night Champion

  • przyjemny tryb Champion
  • gameplay
  • grywalność
  • grafika - w szczególności wykonanie i animacja bokserów
  • dużo prawdziwych zawodników
  • możliwość pobrania bokserów stworzonych przez graczy oraz tworzenia własnych
  • bawi graczy casualowych i hardcorowych
  • małe niedociągnięcia graficzne (ogień)
  • nie zawsze dobra praca kamery - rzadkość
  • nowy Full Spectrum Punch Control może nie przypaść do gustu wyjadaczom FNR 4
  • posiadacze poprzedniej części mogą być lekko zawiedzeni

Fight Night Champion jest niczym Mike Tyson - bije szybko, celnie i bez litości